Chochołowscy

Dźwigają się na mogile darnie
Przeszło pół wieka spokojne,
I Oni powstają wej harnie
Tacy, jak szli na wojnę...

I cóż, że ludzie pomniejsi
Padają: pogineni!
Kie oto, duchem groźniejsi,
Żywo przed nami zjawieni...

Jeszcze pewniejsi w swych ruchach,
Mocniejsi w swym zapale,
Albowiem w czystych już duchach
Jawią się i we chwale.

Co ziemskie, z Nich opadło,
A co wieczyste, ostało —
Jakieś gromadne Widziadło
Zmartwychwstające Chwałą.

Widzim: w bojowym ordynku
Idą po śnieżnej grudzy —
Kmietowicz z krzyżem w ręku,
Dalej Zych, Kois i drudzy ...

Wszyscy, których imiona
Sława podała pamięci –
Z grobów darń odrzucona
I oni już ocknięci.

Cóż bowiem mogilne leże
Onemu, co nie umiera?
Kto ginie za Sprawę w ofierze,
Temu się żywot otwiera.